sobota, 27 lutego 2016

Alta Via 1. Część 8. Rifugio Vazzoler do Rifugio Passo Duran.

28 Czerwiec 2015. 

Odległość: 11 km. Podejście: 600 m. Zejście: 600 m. Czas przewodnikowy: 4 godziny. 


Z Vazzoler, jak zapewne pamiętacie z poprzedniego odcinka, wyszliśmy właściwie o pustych żołądkach (przydały nam się przywiezione z Kanady kawałki suszonej wołowiny).


 Za to dzięki wczesnemu startowi ...


 ... przez pierwszą część dnia udawało nam się skryć w cieniu potężnej Moiazzy, którą by można uznać za przedłużenie Civetty. Mikele ułożył jakiś wierszyk na Moiazzę, ale zdążył mi on już uciec.


 Przy Forcella di Camp dopadło nas jednak włoskie słońce, i  ... już nie puściło.


 Pomimo naszych próśb o nadzwyczajne wstawiennictwo ...


 ... słońce trzymało nas aż do Rifugio Carestiato, gdzie dotarliśmy już o tzw. “suchych pyskach.”


 W Carestiato spotkaliśmy tego bardzo sympatycznego Australijczyka, który wiedział więcej o Kanadzie niż my o Australii. Powiedział nam nawet jak Australijczycy wymawiają nazwę Mount “Kościuszko,” ale żeby nie ranić uczuć dam, nie będę tego przytaczał.


 Większość turystów, zgodnie z przewodnikiem, zostawała w Carestiato na noc, bo było tam bardzo przyjemnie. My, z Mikele, ambitnie skracając Alta Via o dwa dni, musieliśmy jeszcze podrałować 1.5 godziny do Rifugio Passo Duran, gdzie okazaliśmy się być ... jedynymi gośćmi! Mikele był niepocieszony. Miał uczucie jakby samotnie wchodził na Annapurnę.


 Schronisko w Passo Duran miało swój alpejski charakter ...


 ... ale największym jego skarbem była ta ... gombrowiczowska “kuchta!”


 Zaspała rano, i żebyśmy się na nią nie poskarżyli (miała to być “nasza mała tajemnica”) dała nam ... ser na śniadanie! (to była nasza druga mała tajemnica)


Przy tej okazji chciałbym wyjaśnić, że całe to opowiadanie o “wyjmowaniu lasek” to tylko takie pogwarki “młodych 60-latków.” Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że kocham tylko jedną kobietę, i jest nią oczywiście ... moja żona!


Jest tak rajsko zbudowana, że zawsze chętnie do niej wjeżdżam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz