środa, 3 lutego 2016

Alta Via 1 - Część 3. Rifugio Biella do Rifugio Lavarella.

23 czerwca 2015.

(13.5 km - pod górkę 630 m - w dół 870 m - czas przewodnikowy 4.5 godziny)

Całą noc lało. Lało także podczas śniadania. Zaczęliśmy więc dzień od “wyjmowania lasek.” (Jak to w latach 80-tych ubiegłego wieku śpiewał Franek Kimono: “Wyjmuję damy spod opieki mamy, i małolaty spod opieki taty.”) Najpierw Mikele “wyjął” (sfotografował się) z Leanne ... a jak się trochę przejaśniło ok. 9-tej i dało się wyjść ze schroniska ...


 ... wyjęliśmy jeszcze bardzo przyjemną Łotyszkę o imieniu Kristine. (W naszym wypadku “wyjmowaliśmy” spod opieki mężów).


Na szczęście dla nas pogoda zaczęła się szybko poprawiać i pokazały się piękne Dolomity!


Nie bez znaczenia mogła też być interwencja nadprzyrodzona.


Niedaleko rifugio Fodara ...


... zaczęliśmy się nawet rozbierać.

 
Trasa wiodła w dół przez pierwszą część dnia ...

 

... co zapowiadało, że po południu przyjdzie nam tę utratę wysokości odzyskiwać.

 

To w ogóle stało się bardzo charakterystyczne dla naszej trasy. Głębokie, głębsze niż w Tatrach doliny, po których trzeba było zawsze drałować do góry. Pokrzepiwszy się nieco w rifugio Pederu ...

 
... radzi nie radzi ruszyliśmy w dalszą drogę.

 

W miarę wydłużania się trasy ...


 ... coraz bardziej traciłem na humorze.
 

Cztery i pół godziny minęło, potem sześć, a potem osiem. Gdy wreszcie dotarliśmy do schroniska Lavarella ...


... byłem bliski poproszenia Michała, żeby miłosiernie zastrzelił mnie z czegokolwiek. “Czyż nie dobija się koni?”

Ten drugi dzień dał nam solidnie w kość!

Na szczęście była ciepła woda i prysznic, a także dobra kolacja. W obawie o formę następnego dnia, jak od wyjazdu z Edmonton, znowu nie piłem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz