Dzień wcześniej, spacerując wokół "Kananaskis Village" nic nie wskazywało na gwałtowną, zmianę pogody w ciągu nocy.
Na szczytach wysokich gór było widać odrobinę śniegu, ale nie wyglądało to groźnie.
Sarenki (deers) pasły się pośród kwiatków, tak jak to powinno być o tej porze roku.
Wyruszyliśmy w sobotę wcześnie rano, jeszcze księżyc było widać, obok zaśnieżonych wzgórz.
Zaparkowaliśmy samochód i z małym powątpiewaniem wyruszyliśmy na trasę.
Jak wynurzyliśmy się z lasu, koło ławki, jeszcze przed "Rummel Lake", to krajobraz całkowicie zmienił się na zimowy.
Wkrótce dotarliśmy do "Rummel Lake", gdzie, oczywiście, spędziliśmy trochę czasu na sesji zdjęciowej. Krajobrazy przepiękne!!!
W południe, słońce zaczeło przygrzewać, poty wystąpiły, więc musieliśmy się trochę porozbierać.
W dalszym ciągu szybkim krokiem, wędrowaliśmy do podnóża góry z nadzieją, że południowa strona góry nie będzie bardzo oblodzona.
Do podnóża góry dotarliśmy w pięknej, słonecznej pogodzie, jednak po chwili, nadciągnęły chmury i widoczność się znacznie pogorszyła.
W tych pogarszających się warunkach, po kilku poślizgach i upadkach, dotarliśmy do tego samego miejsca, co w zeszłym roku. Zwiększające się pochylenie zbocza i oblodzenie nie umożliwiało dalszej wspinaczki. Zdecydowało to o decyzji powrotu. Schodzenie okazało sie jeszcze gorsze. Pomimo wszelkiej ostrożności, nie obyło się bez zjazdów na "tyłeczku" i upadków na tę samą część ciała.
Pomimo tych niepowodzeń, planujemy w roku przyszłym, jeszcze raz spróbować wejść na tę górę.
"Do trzech razy sztuka," jak mówi przysłowie!
What can one do. At least you have some good photos for "Sexy man in the mountains" category!
OdpowiedzUsuń