środa, 9 marca 2016

Wyczesując Polski Grzebień (Tatry Słowackie)

11 Lipiec 2015


Ze Szwagrem i moim Przyjacielem, Jackiem, z Wiednia (!), postanowiliśmy się wybrać na ... Polski Grzebień.


Pogoda była znakomita. W dobrym tempie (jakieś 3 godziny) osiągnęliśmy schronisko Dom Śląski, gdzie zjadłszy co nieco, postanowiliśmy się rozdzielić. Szwagier, który był w nastroju bardziej medytacyjnym, wyraził pragnienie “percypowania” gór w ciszy i samotności.


My z Jackiem, natomiast, ruszyliśmy dalej, w kierunku przełęczy. Bardzo miłym dla mnie rozwojem wydarzeń było to, że Jacek nalegał na ... niesienie plecaka!


Dzięki temu schronisko szybko zostawiliśmy w dole.


Jacek, który się przyznał, że jest bardziej kolarzem niż turystą, rwał do przodu jak młody ogier. Nawet się zastanawiał, czy nie wykosić wiszących za nim przewieszek ...


... na szczęście usatysfakcjonował się swoją pierwszą via ferrata (żelazną drogą).


Osiągnąwszy Przełęcz Polski Grzebień (2200 m) ...


... odpocząwszy trochę, nieopatrznie spojrzeliśmy w kierunku Polski ...


... i wstąpiła w nas zaraz “ułańska krew.” Uświadomiwszy sobie, że większość z napotkanych przez nas turystek to Polki, i nie mając na co dzień, z powodu miejsca zamieszkania, okazji do flirtowania po polsku, ...


... entuzjastycznie zabraliśmy się do “wyjmowania lasek.” Zaznaczyć muszę, że jeśli chodzi o kobiety, Jacek ma prawie tak dobrą “gadanę” jak ja, a w języku niemieckim to nawet mnie przewyższa!


I tak schodząc do schroniska, “wyczesaliśmy” trochę tego “towaru!” Zapraszaliśmy nawet dwie bardzo sympatyczne turystki z Warszawy, by pojechały z nami “na chatę,” (bo nie miały, maleństwa, zakwaterowania na noc), ...
 
 
... ale Szwagier wydął wargi, na znak wątpliwości. Co więcej, nader obrazowo, opisał nam prawdopodobną reakcję naszych Znakomitych Małżonek, które czekały nas nas z kolacją (najbardziej wstrząsnęła nami wizja rosołu, wylanego na głowę). Po tej wstawce tak przeraziliśmy się naszym, zdawało się, tak niewinnym pomysłem, że wracając do domu ...


... zastanawialiśmy się, czy aby się nie przebrać za mudżahedinów. Od zemsty Słowianek i tak by nas to nie uratowało, ale przynajmniej nie trzeba by wyjmować z włosów ... makaronu! 

PR :-)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz