sobota, 12 marca 2016

Sławkowski Szczyt - 2452 m - Tatry Słowackie

14 Lipiec 2015

Ponieważ Jacek i Edyta musieli już wyjechać tego dnia, Magda i Witek byli nastawieni na coś łatwiejszego, a moja Małżonka uparcie się “aklimatyzowała,” nie pozostało mi nic innego, jak tylko wykonać “solówkę” na główny cel tego wyjazdu – Sławkowski Szczyt, 2452 metrów. Sławkowski wygląda bardzo “prominentnie” ze Starej Leśnej. Ostrzyłem już sobie na niego zęby w 2014 roku.


Wyprawa na Sławkowski, jeśli chodzi o wysiłek, który musi być włożony, może być porównana do wyprawy na Krywania. Podejście jest oceniane na 4 godziny 45 minut (tę tablicę sfotografowałem już po pół godzinie marszu ze Starego Smokowca), zejście na 3 godziny. Innymi słowy - “pełny dzień.”

 
Pogoda była bardzo “iffy,” ale ponieważ nie padało, pchałem się dalej.


Przez większość czasu byłem sam na szlaku, co ma swoje zalety - kontakt z górami i samym sobą staje się bardziej medytacyjny. 


Powyżej sfery lasu, trasa wyglądała, jakby ktoś ułożył schody poprzez kosówkę.


W połowie drogi spotkałem tę turystkę, oczywiście z Polski, która nie miała woli dalej iść, ale wysłała do góry męża i dzieci.


W górnej części trasy, grzęda, którą szedłem, trochę się wystromiła. Trudności “techniczne” były jednak minimalne.


W pobliżu wierzchołka wszystko zaczynało mi przypominać kanadyjskie scree – na szczęście szczyt był ...


już blisko.


Równie dobrze mógłbym utrzymywać, że Sławkowskiego zdobył jakiś mnich ... Plamnich?


Gdy posilałem się na szczycie ...
 

... dołączyło do mnie paru innych turystów – sami Polacy! Jeden z nich utrzymywał, że najlepiej chodzi się po górach .... w Zachodniej Ukrainie! Piwo za złotówkę! Trzeba będzie się tam koniecznie wybrać. 


Widok ze szczytu Sławkowskiego jest podobno zaje ... (polecam Wam kliknąć na link z początku tego sprawozdania). Ze względu na nieustającą zwanglę ja nie widziałem prawie nic. Tu, przez dziurę w zwangli, udało mi się zrobić zdjęcie w kierunku Starego Smokowca ...


... gdzie po trzech godzinach schodzenia, spotkałem się z Magdą i Witkiem. Oni także dzielnie stawali tego dnia, a Magda nawet kupiła sobie “wyczynowe” porteczki.


W Starej Leśnej udaliśmy się więc na “zasłużone piwo.” Zamiast jednej złotówki jedno euro - no ale cóż, po Sławkowskim ... "coś się człowiekowi należy." :-)

PR.

1 komentarz: