14 Lipiec 2015
Ponieważ Jacek i Edyta musieli już wyjechać tego dnia, Magda i Witek byli
nastawieni na coś łatwiejszego, a moja Małżonka uparcie się “aklimatyzowała,”
nie pozostało mi nic innego, jak tylko wykonać “solówkę” na główny cel tego
wyjazdu – Sławkowski
Szczyt, 2452 metrów. Sławkowski wygląda bardzo “prominentnie” ze Starej
Leśnej. Ostrzyłem już sobie na niego zęby w 2014 roku.
Wyprawa na Sławkowski, jeśli chodzi o wysiłek, który musi być włożony, może
być porównana do wyprawy na Krywania. Podejście jest oceniane na 4 godziny 45
minut (tę tablicę sfotografowałem już po pół godzinie marszu ze Starego Smokowca), zejście na 3
godziny. Innymi słowy - “pełny dzień.”
Pogoda była bardzo “iffy,” ale ponieważ nie padało, pchałem się dalej.
Przez większość czasu byłem sam na szlaku, co ma swoje zalety - kontakt z górami i samym sobą staje się bardziej medytacyjny.
Powyżej sfery lasu, trasa wyglądała, jakby ktoś ułożył schody poprzez
kosówkę.
W połowie drogi spotkałem tę turystkę, oczywiście z Polski, która nie miała
woli dalej iść, ale wysłała do góry męża i dzieci.
W górnej części trasy, grzęda, którą szedłem, trochę się wystromiła.
Trudności “techniczne” były jednak minimalne.
W pobliżu wierzchołka wszystko zaczynało mi przypominać kanadyjskie
scree – na szczęście szczyt był ...
już blisko.
Równie dobrze mógłbym utrzymywać, że Sławkowskiego zdobył jakiś mnich ...
Plamnich?
Gdy posilałem się na szczycie ...
... dołączyło do mnie paru innych turystów – sami Polacy! Jeden z nich utrzymywał, że najlepiej chodzi się po górach .... w Zachodniej Ukrainie! Piwo
za złotówkę! Trzeba będzie się tam koniecznie wybrać.
Widok ze szczytu Sławkowskiego jest podobno zaje ... (polecam Wam kliknąć
na link z początku tego sprawozdania). Ze względu na nieustającą
zwanglę ja nie widziałem prawie nic. Tu, przez dziurę w zwangli, udało
mi się zrobić zdjęcie w kierunku Starego Smokowca ...
... gdzie po trzech godzinach schodzenia, spotkałem się z Magdą i Witkiem.
Oni także dzielnie stawali tego dnia, a Magda nawet kupiła sobie “wyczynowe”
porteczki.
W Starej Leśnej udaliśmy się więc na “zasłużone piwo.” Zamiast jednej złotówki jedno euro - no ale cóż, po Sławkowskim ... "coś się człowiekowi należy." :-)
PR.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń