niedziela, 6 marca 2016

Alta Via 1. Bonus 2. Z Wenecji do Polski.

2 Lipiec 2015


Po nie najgorszym hotelowym śniadanku ...


... ruszyliśmy jeszcze raz “poszwędać się” po Wenecji.
 

Na życzenie Michała poszliśmy jeszcze raz na Plac św. Marka. Ponieważ było dosyć wcześnie, duże połacie placu przykrywał jeszcze cień. Było to bardzo miłe.


Podziwialiśmy słynne portale Bazyliki, tym razem wiedząc więcej o niej, po tym jak Mikele zrobił “research” ze swojego tableta.
 

Nie wiedzieliśmy, na przykład poprzednio, że Bazylika jest wzorowana na słynnej Hagia Sophia z Konstantynopola.


Bazylika jest bardzo “eklektyczna.” Na polecenie dożów kupcy weneccy przywozili ze swoich podróży, co się dało, i dodawali to do upiększenia Bazyliki.


Wenecjanie utrzymują, że wykradli, przed wiekami, doczesne szczątki św. Marka, i że jest on pochowany w podziemiach Bazyliki. Scena z chimerą ilustruje, jak tłumaczą, moment, w którym Pan powołał Marka na swojego ewangelistę.


Wykorzystując cień, gdzie się dało, musieliśmy jednak powoli zacząć posuwać się w kierunku dworca Santa Lucia.


Natknąwszy się na wystawę “Autostrada do Piekła,” nie mogliśmy się powstrzymać, żeby nie wstąpić.


Tę część wystawy jestem skłonny interpretować ... farmakologicznie. Wygląda na to, że, według artysty, leki psychotropowe, przeciwciążowe, przeciwbólowe, i pewnie kilka innych gatunków, są jedną z tych “autostrad do piekła.”




Interpretację innych elementów wystawy pozostawiam Szanownym Czytelnikom. (Lepiej nie bawić się lalkami Barbi? Grać na fujarach?)


Ostatni rzut oka na Wielki Kanał, i już po chwili ...


... siedzieliśmy w pociągu do Mediolanu. Obaj odlatywaliśmy tego wieczora z Bergamo – ja do Krakowa, Mikele do Warszawy.


I tu się okazało, że w pociągu nawaliła klimatyzacja (myślałem, że takie rzeczy zdarzały się tylko w Polsce Ludowej). Było niemożebnie gorąco, co spowodowało, że szybko wyżłopaliśmy całą naszą wodę.


Także w Mediolanie było gorąco, nie mówiąc już o autobusie do Bergamo.


Na lotnisku Mikele był trochę zafrasowany. No cóż, skończyła się nam bardzo piękna przygoda z Alta Via w Dolomitach! A może obawiał się powrotu do ... rzeczywistości? Ze swojej strony muszę powiedzieć, że miałem na Alta Via 1 tzw. "blast!" Było to dla mnie wyjątkowo przyjemne doświadczenie nie tylko ze względu na piękno całej trasy, udaną pogodę, ale także wspaniałe towarzystwo Michała! Przez dziesięć dni z okładem mieliśmy bardzo dużo tzw. "fun-u" i literalnie zero konfliktów. Z kompanem takim jak Mikele można ... podbijać świat!

CDN. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz