wtorek, 24 października 2017

Bogdan-Ela Classic Bike Ride

Wybraliśmy się w ostatnią niedzielę na kolejną wycieczkę rowerową. Pogoda była przepiękna, może nieco momentami wietrznie, a trasa znakomita - na cześć Gospodarzy Wycieczki, Znakomitych Bogdana i Eli Tomczyk, postanowiliśmy ją nazwać Bogdan-Ela Classic. Mamy nadzieję ją powtórzyć w przyszłości.





Zaczęliśmy pod domem Gospodarzy. Przez jakiś czas czekałem jeszcze na zapowiadających się innych uczestników ...


... stąd wyjechaliśmy w sześć osób (Ela, Bogdan, Ania, Michał, Dusia i niżej podpisany) z 20-minutowym opóźnieniem.


Przy końcu 119 street dołączył jeszcze do nas Roman.


Wkrótce zaczęły się "schody," albo inaczej jazda pod górkę.


Przyszło nam tu i ówdzie odpocząć.


W okolicy Rabbit Hill Road oddzieliły się od nas dwie Rowerówki - Ela i Dusia - które postanowiły pojechać "na skróty."


Zasadnicza grupa zaś przedarła się przez most nad Terwilliger Drive, by, przy niemałym trudzie i mozole, dotrzeć do Parku Terwilliger.


Wkrótce dotarliśmy do Terwilliger Footbridge, gdzie Michał, w obawie, że będę komentował, iż "doszło do aktów obłapiactwa" ...


... pozwolił się Ani sfotografować z samą North Saskatchewan River.


Pożegnawszy uprzednio Romana, przy Fort Edmonton Footbridge, "walnęliśmy" sobie mały odpoczynek. Słońce grzało przyjemnie. Było bosko!


Przy 53 Ave natknęliśmy się na nasze "zguby" - Anię i Dusię. Spekulowaliśmy, że może ustawiły się pod szkołą na tzw. "chyt."


Za Snow Valley znowu trzeba było trochę pedałować pod górkę. Na szczęście do Gospodarzy było już bardzo blisko.


Szczęśliwi, bo nabici porządnie praną, z radością zeskoczyliśmy z rowerów ...


... by przy małym piwku rozkoszować się zachodzącym słońcem. Zaimponowała nam obfitość chmielu, rosnącego wokół domu Gospodarzy, ...


... chociaż wygląda, że jest on sadzony głównie dla względów estetycznych.


Nastąpił jeszcze mały poczęstunek, którego przebojem była zupa gulaszowa Gospodyni. No tak, to jak mogę jeździć na rowerze!


Do następnego!

(PR)


1 komentarz:

  1. Gratulacje szczegolnie dla Ani, bo tylko Anie znam , ale reszta jest mi znana z pozytywnych i sympatycznych opowiesci kolezanki. W moich oczach to niemal "bohaterski" wyczyn. Rower to zagadka, ktorej nigdy nie zglebilam :(( A wy jeszcze sie usmiechacie....... Brawo Aniu uroslas w moich oczach , jestem z ciebie dumna. pozdrowienia Lidka ze wsi Przezmierowo

    OdpowiedzUsuń