Haslo…Yukon 2021.
Wyruszylismy na Yukon z Edmonton, w sobote, 24. lipca. Bylo nas lacznie 8 “YukoPoli” (nazwa grupy to pomysl Beaty): 3 pary w wypozyczonym vanie, Joanna i Piotr, Beata i Witek oraz Grazyna i Marek, plus 4-ta para, Basia i Krzysztof, w swoim pick-up-ie.
Odnosnie trasy to zatwierdzilismy plan wycieczki zaproponowany przez Joanne z pewnymi poprawkami naniesionymi przez reszte zalogi. Nasza trasa to: Edmonton - Haines Junction, 2143 km, oraz powrot do Edmonton, inna droga przez B.C., 2509 km. Razem 4652 km samej “glownej” drogi (zobacz mape ponizej). Lacznie przejechalismy oczywiscie znacznie wiecej bo … 5,500 km!
Photo-1 Nasza
Mapa Drogowa
Nasz wypozyczony van, GMC Yukon XL, okazal sie wygodnym, wrecz komfortowym srodkiem transportu dzieki trzem rzedom wygodnych siedzen i obszernym bagaznikiem co zupelnie wystarczylo dla 6 osob z bagazami i …malym “coolerem” na kanapki i piwo. Ustalilismy takze, ze codziennie inna para zajmie pierwsze siedzenia (kierowca i pasazer) aby uniknac zmeczenia (wzielismy pozwolenie na prowadzenie “wozu” przez wszystkich trzech panow) oraz dla zabicia potencjalnej nudy w czasie jazdy. I to byl strzal w 10-tke!
Photo-3-Nasze “dzielne” samochody na Yukon. Od lewej Dodge Pick-up Diesel (na 2 osoby) oraz GMC Yukon XL (na 6 osob) .
Photo-4 & 5 -W
srodku GMC Yukon pierwszego dnia jazdy. Piotr i Joanna na “pierwszych”
siedzeniach. Beata i Witek w drugim rzedzie.
Niewidoczni: Grazyna i Marek -
siedzacy w trzecim rzedzie.
Zauwazcie panoramiczne okno w dachu, ktore mielismy odsloniete w zasadzie caly czas, aby pasazerowie w drugim i trzecim rzedzie mogli obserwowac nie tylko niebo i chmury ale takze …gory. W dodatku wpadalo do srodka duzo wiecej dziennego swiatla i slonca.
Aby dojechac na Yukon musielismy zaplanowac min. 3 postoje na nocleg. Na mapce powyzej mozna odnalezc nasze kolejne miejsca postojowe lub noclegowe…
Photo-6, YukoPole (piekni i mlodzi) na pierwszym postoju. Od lewej: Grazyna, Basia, Beata, Joanna, Krzysztof, Piotr i Witold. Nieobecny, to bedacy po drugiej stronie kamery (rowniez piekny i mlody), Marek.
Photo-7 & 8, YukoPole w podgrupach. Zrobione gdzies po drodze gdzie stanelismy na lunch. Stoja od lewej: Basia, Joanna, Beata i Grazyna oraz Krzysztof, Piotr, Witold i Marek. Kamien, z powodu braku innych, ten sam.
1) Dawson Creek…
…oddalony od Edmonton prawie 600 km byl naszym
pierwszym miejscem noclegowym. Poza spora grupa hoteli dla ludzi podrozujacych
na Alaske lub z Alaski nie znalezlismy w tym miasteczku nic ciekawego. Ale nastepnego
dnia z rana, Beata i Witek, szukajac porannej kawy odkryli ciekawy monument w
centrum miasteczka, ktory oznaczal poczatek historycznej drogi a mianowicie Mile
“0” - Alaska Highway.
Photo-9, Dawson Creek, Mile “0” Alaska Highway – monument
w srodku miasteczka
Odkrylismy przy okazji ciekawa historie tej znanej drogi na Alaske…Otoz po ataku Japonii na Pearl Harbor (Grudzien, 1941) rzad USA postanowil zbudowac pierwsza “prawdziwa” droge ladowa na Alaske aby moc szybko i sprawnie przewiezc wojsko i sprzet na wypadek…ataku Japonczykow na Alaske!. Ze wzgl. na toczaca sie wojne plany przekuto w czyn w blyskawicznym tempie. W marcu 1942 zaczeto budowe tej drogi. Do Dawson Creek lacznie zjechalo ok. 10,000 US Army inzynierow, technikow i specjalistow drogowych oraz 16,000 robotnikow z US i Kanady aby w ciagu…8 miesiecy wybudowac nowa droge z Dawson Creek do Delta Junction, Alaska o dlugosci 2,196 km (!).
Obecnie, jest to zupelnie dobrej jakosci asfaltowa droga. Wrecz zartowalismy ze na wielu odcinkach wyglada duzo lepiej niz nasza slynna QEII z Edm. do Calgary.
Photo-10 &11, “Alaska Highway”…mapa drogi oraz
sama droga widziana z samochodu.
2) Fort Nelson...
...to nasz drugi planowany nocleg byl w Fort Nelson,
zalozony w 1805 roku przez Hudson Bay Co, jako punkt handlowy (“Trading Post”)
z miejscowa ludnoscia. Po przyjezdzie zwiedzilismy miejscowe muzeum z ciekawymi
eksponatami (czyt. starociami) …
Photo-12, Fort Nelson - Muzeum Regionalne
Photo-13 & 14, Dziewczyny (od lewej Joanna,
Basia, Grazyna i Beata) ostro trenuja Jezioro Labedzie w goracym stawku
napotkanym po drodze do Watson Lake. Pan Czajkowski bylby, prawdopodobnie,
dumny…ale nie jestem pewny.
3) Watson Lake…
to malutka osada “na koncu swiata” gdzie jedyna atrakcja okazal sie “Las … drogowskazow” (Sign Post Forest). Otoz bedac na wieczornym spacerze, miejscowa grupa mlodych i mocno podchmielonych ludzi zaproponowala nam, machajac rekami i krzyczac do nas z przeciwnej strony drogi, abysmy zwiedzili miejscowa kolekcje drogowskazow. I rzeczywiscie to miejsce robi wrazenie. Po kilku minutach ujrzelismy tysiace znakow drogowych przybitych do drewnianych slupow. Zwyczaj zawieszania tych drogowskazow zapoczatkowany zostal w 1942 roku przez amerykanskiego zolnierza ktory bedac na tym odludziu bardzo tesknil za rodzinnym domem w US i przybil ktoregos dnia na slupie drogowskaz wskazujacy kierunek do jego rodzinnej miejscowosci w Stanach. Od tego czasu przyjela sie tradycja ze kazdy kto tu zawital przybil obok swoja tabliczke. Calosc zajmuje powierzchnie ok. 1 ha z gesto zgromadzonymi drogowskazami z calego swiata. Znalezlismy z latwoscia wiele znakow z Polski, Niemiec i innych krajow. Basia i Krzysztof rowniez przybili tam swoj znak.
Photo-15, Watson Lake. Pamiatkowa tablica informacyjna o amerykanskim zolnierzu ktory wymyslil najwieksza miejscowa atrakcje turystyczna.
Photo-16 & 17, Watson Lake,
Las drogowskazow (Sign Post Forrest)
4) Johnson’s Crossing…...mijalismy w drodze do Whitehorse i ze wzgledu na mocna ulewe zatrzymalismy sie tam na lunch. Odkrylismy wkrotce ze to miejsce bylo glowna baza drugiego, po ‘Alaska Highway”, amerykanskiego projektu z czasow Ii wojny swiatowej, znanego pod nazwa “The Canol Project”. Projekt Canol (skrot od Canadian Oil), wymyslony i fundowany przez Ameryke mial zapewnic paliwo do transport armii amerykanskiej na wypadek konfliktu z Japonia na Alasce. Na projekt skladal sie 600 milowy stalowy rurociag z Norman Wells, NWT do Whitehorse oraz nowa rafineria w Whitehorse. Oddany w 1943 roku byl w uzytku tylko przez rok i ze wzgl. na 4-krotnie wieksze koszty pozyskanego paliwa, w porownaniu z cenami rynkowymi, caly project okazal sie niewypalem i zostal zamkniety.
Po opuszczeniu Johnson’s Crossing, Basia i Krzysztof opuscili nas i pojechali na poludnie, w strone Atlin i Iskut w B.C. gdzie spotkamy sie nimi pozniej, kiedy bedziemy wracac z Yukonu…
Photo-18, Tablica Informacyjna na temat “Canol Project”
5) Teslin…gdzie zatrzymalismy sie po drodze aby zwiedzic miejscowy “skansen”
Photo-19, Teslin, skansen indianski
6) Carcross…gdzie zwiedzilismy …prawdziwa, choc mala, pustynie. Znajduja sie tam wydmy piaskowe (pozostalosc po jeziorach utworzonych przez cofajacy sie lodowiec, 10,000 lat temu). Na naszej pieszej drodze w glab tej niebezpiecznej pustyni spotkalismy trzy atrakcyjne ale zdesperowane kobiety ktore machajac rekami dawaly nam znaki ze ktos potrzebuje pomocy. Gdy podeszlismy blizej uslyszelismy cala historie. Otoz chodzilo o jednego samotnego mezczyzne ktory wycienczony, bez wody, stracil orientacje i blakal sie po pustyni przez pare dni. Ze wzgledu na to ze nie mielismy zbyt duzo czasu zostawilismy wode i kanapki dla potrzebujacego i szybko ruszylismy dalej.
Photo-20, Pustynia w Carcross i kobiety proszace o pomoc.
Photo-21, Carcross, Piaszczyste wydmy i zmeczony
wedrowiec.
7) Haines Junction…
Po krotkim postoju w Whitehorse, dotarlismy w
koncu do naszej bazy docelowej!
Zostaniemy tu na trzy noce aby wreszce pojsc w
gory. Bedzie to oczywiscie wschodnie zbocze ogromnych St.Elias Mountains!!!.
Zalaczona ponizej mapa Yukonu przedstawia dokladnie gdzie dojechalismy. A dotarlismy
jedynie do poludniowo-zachodniego “rogu” Yukonu. Sam Yukon ma powierzchnie 482 tys. km2 (wiekszy od Polski)
a mieszka tu zaledwie …ok. 40,000 dusz!
Haines Junction to dobrze zorganizowana mala miejscowosc (z malymi hotelami, restauracjami, pubem, sklepem spozywczym a nawet malutkim lotniskiem) lezaca na na skrzyzowaniu Alaska Highway i Haines Road ktora jest dogodnym miejscem postojowym przed dalsza podroza na Alaske.
Photo-22, Mapa fizyczna Yukonu
Nazwa terytorium, Yukon, pochodzi od nazwy ogromnej rzeki co w jezyku tubylcow znaczy “Biale Wody”. Rzeka Yukon, z dlugoscia 3185 km jest druga najdluzsza rzeka w Kanadzie po rzece McKenzie lezacej w sasiednich NWT. Rzeka Yukon bierze poczatek w jeziorze Atlin (odwiedzimy to urocze miejsce pozniej) zasilanego z koleji przez pobliski lodowiec Llewellyn. Nastepnie rzeka Yukon przeplywa przez poludniowo-zachodnia czesc Yukonu (Whitehorse, Dawson City i inne) aby pozniej przeciac cala Alaske na zachod i wpasc do Morza Bearinga (zobacz mape ponizej).
Z powodu braku utwardzonych drog, potezne wody Yukonu byly jedynym dobrym srodkiem transportu (w czasach goraczki zlota “Klondike”, 1896-1903) przewozonych materialow, sprzetu i ludzi.
Photo-23, Potezna rzeka Yukon
Nareszcie dotarlismy do naszego wlasciwego tematu, czyli …GORY !!!
Celem naszej wyprawy jest bowiem Kluane National Park lezacy na wschodnim zboczu Gor St Elias, ktore razem z lezacymi na Alasce Gorami Wrangell tworza jeden wielki lancuch gorski, Alaska Range.
Photo-24, Mapa Gor Wrangell
i Gor St. Elias
Photo-25, Mapa lancucha gorskiego Alaska
Range gdzie znajduja sie Gory Wrangell i St-Elias.
Spytacie zapewne jak wysokie sa szczyty gorskie na Yukonie (Alaska to zupelnie inny temat)…
Odpowiedz
zaskoczy wielu.
Znany
dla nas wszystkich, najwyzszy szczyt w Kanadyjskich Gorach Skalistych, Mt
Robson, 3959 m npm jest dopiero 21-szy na liscie najwyzszych szczytow w
Kanadzie co przedstawia ponizsza Tabela…
A teraz wracamy do Kluane Nation Park gdzie wreszcie pojdziemy w wymarzone gory…
Photo-27, Kluane National Park
Zaznaczone piesze szlaki gorskie, znajdujace sie na ponizszej mapie Kluane Park sa bardzo zroznicowane, od 1 km do …110 km z wymaganym czasem od 1 godz. do 10 dni!. Ze wzgl. na to ze mielismy tylko dwa cale dni na chodzenie po gorach, wybralismy tylko dwa szlaki …
Photo-28, Mapa turystyczna Kluane National
Park z mozliwymi szlakami dla turystow pieszych z dlugoscia od 1 km do …110 km.
Pierwszego dnia wyruszylismy
pelna szostka na Sheep Creek Trail nad pieknym Kluane Lake…
Photo-29, Sheep Creek Trail czyli nasza wybrana trasa
dla wszystkich
Kiedy zblizalismy sie do naszej pierwszej trasy, nareszcie ujrzelismy gory. Niestety nie byly to niebotyczne szczyty, wyzsze od Mt Robson, ale niewysokie pasmo gorskie u podnoza prawdziwych szczytow ktore znajduja sie kilkadziesiat kilometrow na zachod i mozna tam dotrzec albo wedrujac kilkanascie dni (!) pieszo albo zamowionym hekopterem…
Photo-30, Pierwsze widoki na gory Yukonu
Nasz Sheep Creek Trail mial
takie namiary: razem 10 km dlugosci, sczyt na wys. 1,281 m npm i przewyzszenie
430 m.
Photo-32, Gdzies na Sheep Creek Trail…Od lewej Piotr, Beata,
Witek, Joanna i Grazyna
Photo-33, Marek i Grazyna na tle pieknej panoramy gorskiej widzianej
ze szlaku (fotograf tez potrzebuje sie zaprezentowac 😊)
Photo-34, Nasze panie na trasie, “dumne, zwarte i gotowe”. Od
lewej Grazyna z trabka i pieprzem na niedzwiedzie oraz Joanna i Beata.
Photo-35, Ostatni odcinek
szlaku. Potem juz tylko przepastna przepasc.
Photo-36, Panorama gorska
na koncu naszej wedrowki pokazuje gory nie-skaliste (raczej polodowcowe moreny denne i czolowe) .
W drodze powrotnej wiekszosc z nas “wyleczyla sie” z siatek na owady kiedy spotkalismy mlode malzenstwo idace w gore z malym dzieckiem, gdzie cala trojka miala tylko koszulki z krotkim rekawem, krotkie spodnie i …odsloniete glowy!. Spotkalismy takze inna grupe podobnie ubranych mlodych ludzi gdzie jeden z nich, w tym niebezpiecznym kraju, szedl …boso. Niestety w naszym przypadku, nasz strach mial chyba za duze oczy…
Lato bylo bardzo gorace i
suche na Yukonie a wiec nie bylo tez wielkich chmur owadzich, na szczescie.
Cala trasa miala co prawda
tylko 8 km dlugosci, od startu do szczytu, ale szczyt byl na wysokosci 1,990 m
npm przy roznicy poziomow…1,243 m (co zostalo zarejestrowane przez moja “Gaia
GPS”).
Photo-37, King’s Throne Trail, czyli wymagajaca trasa dla “poniektorych”
Photo-38, Widok na Jezioro Kathleen z naszej trasy.
Photo-39, Po kilku godzinach marszu
dotarlismy do duzego “plateau” ktore bylo
“siedzeniem tronu”. Siedzenie to, z pieknym widokiem na jezioro, jest otoczone,
z trzech pozostalych stron, stromymi pietrzacymi sie w gore skalami formujacymi
“oparcie tronu krolewskiego” ktore w tym dniu byly pokryte mgla. I z tego
miejsca , jak sie wkrotce okazalo, zaczely
sie “schody”.
Photo-40
& 41,
Strome skaliste podejscie pierwszej czesci “oparcia” tronu oraz spotkane piekno…
Photo-42, Witek i Piotr wspinaja sie po
stromym “oparciu tronu”. Na dalszym planie widac, szybko oddalajace sie od nas Jezioro.
Photo-43, Piotr, Witek i Marek, po pokonaniu
najtrudniejszej czesci, stromego skalistego zbocza formujacego oparcie “King’s
Throne”.
Teraz pozostal nam ostatni, stosunkowo latwy, odcinek trasy, widoczny na mapce szlaku w ksztalcie “sierpa”.Wkrotce jednak, Witek zauwazyl ze wspinajac sie po stromym skalistym zboczu, dorobil sie dotkliwego odcisku na piecie i z powodu namolnego bolu planowal zakonczyc przygode z “King’s Throne”. Ale zapobiegliwy i przygotowany Piotr, ktory sam uzywa podobne opatrunki, “zoperowal bolaca piete Witka za pomoca paru plastrow i uniwersalnej w Kanadzie tasmy samoprzylepnej ( sluzacej do uszczelnienia przewodow grzewczych) zwanej popularnie “duct tape” (Polak, czasem, potrafi…). I wkrotce moglismy wszyscy kontynuowac nasza wspinaczke na szczyt.
Po
kolejnej godzinie, dotarlismy do upragnionego szczytu!!! Teraz zrozumielismy
dlaczego ten szlak jest tak popularny. Widoki ze szczytu zapieraly dech w
naszych zmeczonych piersiach. Zreszta ocencie sami na kilku nastepnych
zdjeciach…
King’s Photo-44, Tres Amigos na szczycie Throne (od lewej Piotr, Marek i Witek)
Photo-45, Panorama ze szczytu King’s Throne…W glebi widoczne
piekne gory Yukonu.
Photo-46 & 47. Rowniez widziane ze
szczytu King’s Throne Trail.
Photo-48. Tres Amigos w drodze
powrotnej…Piotr i Witold u gory, Marek na dole.
Nastepnego dnia po poludniu mielismy zaplanowany wyjazd do Whitehorse…
Wykorzystujac
jednak wolny poranek postanowilismy …poleciec wokol Mt. Logan!
Wkrotce,
a mowiac precyzyjnie, $500 pozniej, siedzielismy juz w malutkim, starym,
glosnym samolociku i kolowalismy na pasie startowym malego lotniska w Haines
Junction.
Photo-49, Od lewej, Piotr, Witek i Marek na
chwile przed lotem. Na drugim planie “nasz” wspanialy jednosmiglowiec, SkyHawk-II”
(z pilotem) gotowy do lotu.
Photo-50, Trasa naszego lotu wokol Mt.
Logan. Dotarlismy do Mt Logan po godzinie lotu i znajdowalismy sie na wysokosci
3700 m npm, pokonujac trase z mala predkoscia ok. 200 km/h (wg mojej GaiaGPS)
Photo-51. W kilku miejscach niemalze dotykalismy skaly!!!
Photo-52, Cale pasma gorskie byly niemal w
calosci pokryte sniegiem (glebokosci do 1 km). Widoczne na zdjeciu sa jedynie
szczyty tych ogromnych gor.
Photo-53. Po pol godzinie lotu ukazaly sie
wreszcie bardziej odsloniete gory i …ogromne
lodowce.
Photo-54
&55, Te
widoki zapieraja dech w piersiach! Jest to ogromny lodowiec Kaskawulsh…
Jest to z
pewnoscia unikalne miejsce w swiecie (pewnie poza Alaska) gdzie mozemy zobaczyc
takich rozmiarow lodowce.
Lodowiec Kaskawulsh sklada sie w zasadzie z trzech osobnych lodowcow, ktore laczac sie razem tworza lodowa “autostrade” ktora jest … 70 km dluga, do 5 km szeroka i posiada srednio 500 m warstwe lodu. Generalnie, lodowiec jest “budowany” przez padajacy snieg, ktory pozniej sprasowany w warstwy ktore spadly w danym roku, zamienia sie stopniowo w lod. I taki potezny lodowiec, posiadajac ogromna mase, jest w ciaglym ruchu (jakby …“plynal”).
Ten przepiekne odnogi lodowca wygladaja na zdjeciach jak potezne “biale, spienione rzeki” lub “autostrady”.
Photo-56, “Potrojny” Lodowiec Kaskawulsh
Mt Logan
zostala zdobyta w 1925 roku a dla grupy 7 smialkow (pod dowodztwem A.H.
MacCarthy) ktorzy przeszli ostatnie 200 km pieszo (od strony Pacyfiku jadac
najpierw pociagiem) zajelo …65 dni aby dojsc do gory, zdobyc ja i szczesliwie
wrocic.
Photo-59. Zbocze Mt Logan w odleglosci
kilunastu metrow od samolotu.
8) Whitehorse……gdzie dojechalismy tego samego dnia.
Photo-60
& & 61. Yukopole postanowili “oblac” przyjazd do stolicy Yukonu. Od
lewej: Beata, Grazyna i Joanna. A na drugim zdjeciu powyzej: Piotr, Marek i Witek.
Photo-62, Oryginalna architektura nowego
Muzeum w Whitehorse “wiszacego” nad historycznym domkiem poczty.
Bedac w stolicy Yukonu, nie moglismy nie odwiedzic miejscowego muzeum i chociaz pobieznie zaznajomic sie z historia goraczki zlota. Otoz, najwazniejsze fakty wygladaly tak…
W 1896 roku trzech mezczyzn (w tym dwoch z miejscowego szczepu) odkrylo piersze zloto w Rabbit Creek (nazwany pozniej Bonanza Creek, maly doplyw rzeki Yukon) i w ciagu kilku najblizszych lat ok. 100, 000 ludzi (glownie mezczyzn) przybylo w dorzecze Yukonu szukac szczescia. Jednym z glownych miejsc startowych do tak dlugiej podrozy, bylo nasze Edmonton. Ponizsza mapka podaje reszte szczegolow. Wielu z tych romantycznych smialkow pokonalo do 4000 km …czesto pieszo (po blotnistych drogach, lasach i gorach) i wydalo kilka tys $ aby wrocic po roku z niczym. Oczywiscie, jak to bywa na loterii, byla takze bardzo mala grupka szczesliwcow ktorzy dorobili sie fortuny.
Photo-63, Mapa tras do pokonania przez poszukiwaczy zlota.
Photo-64 “Prospectors”, czyli
poszukiwacze zlota, na swojej “wycieczce” w gorach, czyli w drodze do planowanego
celu ktorym bylo dorzecze rzeki Yukon.
Photo-65, Nasi dzielni marzyciele “zlapani” przez nieznanego
fotografa na pracy…Czy jest ktos chetny? Mozna ciagle szukac zlota na Yukonie!.
Miasto Edmonton powinno
pozostac przy historycznej nazwie “Klondike Days” zamiast wymyslac inne bezsensowne nazwy dla letniego
festiwalu typu K-Days czy Capital-One. Zamierzam walczyc o ta nazwe!
Wracajac do schematycznej mapki zlotonosnych dzialek (zobacz ponizej). Kazda dzialka ma swoj numer ktory mozna znalezc w zalaczonej Tabeli z nazwiskiem poszukiwacza zlota I iloscia znalezionego kruszcu.
Jak obrazuje zalaczona
Lista, bardzo wielu znalazlo niewiele. Ale np. Pan Fuestner M., ktory
przyjechal najprawdopodobniej ze swoimi pracownikami, wykupil az cztery dzialki
(#189, 190, 191 & 194), I “wyplukal” lacznie 283.48 g zlota (86%). Nie
wiemy jednak ile czasu pan F. “stracil” na znalezienie tego skarbu.
Oto krotka analiza: 283.48 g zlota = 10.12 uncji. Za uncje czystego zlota placono w tym czasie $20.
Wyliczenie...10.12 uncji x $20 x 0.86=174.06 co bylo rownowartoscia 3-miesiecznego
zarobku dobrze oplacanego pracownika
wykwalifikowanego w USA, w tym czasie, $13/tydzien. Biorac pod uwage stracony
czas oraz koszty (hotel, wyzywienie, oplaty, sprzet i najeci pracownicy)
14-tygodniowy zarobek robotnika w fabryce nie wyglada za bardzo atrakcyjnie.
A kto zarobil najwiecej? A wiec niejaki Alex McDonald zostal nazwany …”Krolem Klondiku” gdyz nabywajac tanio prawie caly Eldorado Creek, i wynajmujac podzielone dzialki dla indywidualnych poszukiwaczy zlota, zgromadzil ogromna fortune siegajaca min. $7 mln (niektore zrodla podaja ta liczbe prawie 4 razy wieksza).
A co pan McDonald zrobil z ta ogromna suma pieniedzy? A wiec, myslac ze bedzie mial ciagly przyplyw kapitalu, “rozdawal” swoja fortune “na lewo I prawo”. Np. Odbudowal spalony kosciol, ufundowal nowy szpital oraz popieral finansowo rozne programy charytatywne z …Watykanu, za co owczesny Papiez pasowal go na Rycerza (Order of St. Gregory). Zdazyl takze ozenic sie z piekna pania z Londynu (UK). Bedac tak zajety rozdawaniem swoich milionow nie zauwazyl ze “Gold Rush” sie nagle skonczyl. W roku 1909, nie wiedzac ze jest juz w dlugach, powrocil na tereny Klondike aby dorobic kolejne miliony. Zamieszkal samotnie w szalasie gdzie wkrotce zmarl na atak serca. Mam nadzieje ze inni wielcy wygrani na Klondiku lepiej skonczyli…
Photo-67, Lista dzialek z nazwiskiem poszukiwacza
oraz iloscia znalezionego zlota.
Photo-68, Widok na Centrum Whitehorse
z piekna promenada spacerowa oraz ogromna rzeka Yukon. Sama rzeka wygladala na
bardzo gleboka, niosaca szybkim strumieniem ogromna ilosc wody. Wszedzie byly
znaki ostrzegawcze aby nie zblizac sie do nurtu tej groznej rzeki.
Photo-69, Whitehorse, Statek-Muzeum.
Oryginalny, drewniany statek kursujacy po rzece Yukon, glownie miedzy
Whitehorse i Dawson City (podczas Goraczki Zlota).
Photo-70, Bardzo popularny Miles Canyon
polozony blisko Whitehorse jest stala atrakcja dla turystow I miejscem na
odpoczynek dla mieszkancow stolicy Yukonu.
Photo-71, A oto mocno zmodyfikowana stojaca “Pozycja
Lotosu” zaprezentowana przez autora reportazu w zimnych wodach Yukonu. (Ostrzezenie - Nie probuj tego w domu, to jest
dla zawodowcow!)
9) Atlin…
Photo-72 & 73. Piekne pocztowki z malutkiego Atlin, gdzie zajechalismy po drodze, po opuszczeniu Whitehorse. Od lewej Grazyna, Joanna, Piotr, Marek, Witold i Beata.
Ku
naszej uciesze i zdziwieniu spotkalismy tutaj bardzo sympatycznego Polaka ktory
osiadl w tej miescinie i, zyjac w bardzo skromnych warunkach, zawodowo
…poszukuje zloto!
Istniejacy w pobliskich gorach, lodowiec zasila miejscowe jezioro ktore z koleji daje poczatek poteznej rzece Yukon (o czym pisalem wczesniej)…
10) Jade City…
Photo-74
& 75.
Nie moglismy nie zajechac do znanego Jade City gdzie moglismy
nabyc slynne “kamyki”
Photo-76, Po pracowitym dniu zjedlismy lunch w najbardziej popularnej miejscowej Restauracji.
Photo-77, Na pozegnanie, kierowniczka tej znanej restauracji ostrzegla nas przed grasujacymi w okolicy wilkami oraz rozdala nam zrobiona wlasnorecznie przez siebie broszurke informacyjna. Mozna bylo zauwazyc madrosc zyciowa miejscowej ludnosci.
11)Iskut, B.C....
Photo-78, Po kilku godzinach jazdy dotarlismy do Iskut, gdzie Basia i Krzysztof czekali na nas z pysznym obiadem. Od lewej najbardziej wyglodzona Grazyna, potem Beata a na koncu zupelnie nie glodna Joanna
Photo-79, Nastepnie Krzysztof (z lewej) i Witold spuscili ponton do pobliskiego jeziora aby zlowic swieza rybe…I rzeczywiscie zlowili jedna...No coz, byli podenerwowani, majac malo czasu przed zmierzchem. Jeden chcial plynac w lewo a drugi w prawo a wspomniana ryba “dala sie zlapac” na ich umowione niezdecydowanie a upieczona pozniej na BBQ byla bardzo smaczna!.
Photo-80, Nareszcie spotkalismy po drodze, w
czasie deszczu,…”pasace sie” w rowie niedzwiedzie.
Photo-81, Byla to mama Grizly (w srodku) z
dwoma “teenagerami”
Photo-82, W drodze do miejscowosci Stewart
(B.C. na granicy z Alaska)
natknelismy sie na spory jezor lodowca…
12) Stewart…zajechalismy do tej interesujacej miejscowosci lezacej na granicy z Alaska.
Photo-83, Stewart, na koncu
swiata, uspione w czasie i przestrzeni…Populacja obecnie…484 dusze. Ale bylo
inaczej …Tuz przed I wojna swiatowa mieszkalo tu ok. 10,000 ludzi gdyz w
okolicach Stewart i Hyder (blizniaczego miasta w pobliskiej Alasce, gdzie nie
moglismy pojechac) byly tetniace zyciem kopalnie rud metali z ktorych
odzyskiwano zloto, srebro i miedz.
Photo-84 & 85, Stewart, kladka piesza prowadzaca do malego portu nad waska ciesnina ktora prowadzi wprost do Pacyfiku (popatrz na mape ponizej)
Photo-86 & 87. Stewart…Grazyna i Basia uprosily
jedynego Mounty na sluzbie aby zrobic pamiatkowe zdjecie. Ale on wygladal jakis
dretwy I malo rozmowny…Na drugim zdj. (u gory) Marek i Grazyna na drewnianym mostku…
Photo-88, Ciagle Stewart…Wspolny lunch pod
dachem. Lalo bowiem caly dzien gdyz trafilismy na jeden z 18-tu dni w miesiacu
kiedy tu cos pada (deszcz lub snieg)…Od lewej: Krzysztof, Witek, Beata, Joanna,
Grazyna, Piotr I Basia.
Photo-89, Muzeum w Stewart, 100-Letnia
Historia Kopalnictwa.
13) New Hazelton…
…gdzie przenocowalismy w Robbers Roost Motel.
Poza fajna nazwa motelu, nic ciekawego tam nie bylo. Jesli tu zawitasz to…koniecznie
wstan rano i szybko jedz dalej nie ogladajac sie za siebie…
Photo-90, Po drodze, zaloga zbierala, w
pocie czola, jagode “Saskatoon”z drzewa…
Photo-91, Siesta na postoju. Podczas
dalszej jazdy, zauwazylismy rozlegle jezioro i plaze. Postanowilismy wiec zrobic
sobie przerwe na lunch. A po wspolnie spozytym posilku zarzadzilismy krotka
przerwe na odpoczynek. Jak widac na
obrazku Krzysztof, zmeczony zbieraniem jagody, urzadzil sobie krotka drzemke jak
mogl najblizej stolu. Bezwzgledna odleglosc miedzy Krzysztofem a blatem stolu byla
bardzo blisko magicznej liczbie “0”.
Photo-92, W barze w McBride, swietowalismy
…35-ta rocznice urodzin Grazyny przy kieliszku Prosecco ale bez torta, gdyz
zaloga baru, mimo moich usilnych prosb, nie mogla go znalezc pomiedzy sterta hamburgerow
a beczkami z piwem…niestety.
Bylo to ostatnie grupowe zdjecie Yukopoli z jakze udanego wypadu na Yukon. Od lewej: Witold, Beata, Grazyna, Marek, Joanna, Basia, Krzysztof i Piotr.
Lacze
wyrazy,
Marek K.
z miasta E…
2021-11-22
Super reportaż, Marek! Przeczytałem z "zapartym tchem" i "trzęsącymi się uszami!" Congrats za świetną wyprawę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDzieki Prezes :)
UsuńDzieki za wspanialy reportaz, Marek. Bardzo interesujaca historia goraczki zlota w Klondike!
OdpowiedzUsuń