poniedziałek, 22 listopada 2021

 Haslo…Yukon 2021.

Wyruszylismy na Yukon z Edmonton, w sobote, 24. lipca. Bylo nas lacznie 8 “YukoPoli” (nazwa grupy to pomysl Beaty): 3 pary w wypozyczonym vanie, Joanna i Piotr, Beata i Witek oraz Grazyna i Marek, plus 4-ta para, Basia i Krzysztof, w swoim pick-up-ie.

 Odnosnie trasy to zatwierdzilismy plan wycieczki zaproponowany przez Joanne z pewnymi poprawkami naniesionymi przez reszte zalogi. Nasza trasa to: Edmonton  - Haines Junction, 2143 km, oraz powrot do Edmonton, inna droga przez B.C., 2509 km. Razem 4652 km samej “glownej” drogi (zobacz mape ponizej). Lacznie przejechalismy oczywiscie znacznie wiecej bo … 5,500 km!

 


 Photo-1  Nasza Mapa Drogowa 



Photo-2, Nasza “Rozpiska” (z inicjatywy Joanny) zrobiona na kazdy dzien wyprawy…

Nasz wypozyczony van, GMC Yukon XL, okazal sie wygodnym, wrecz komfortowym srodkiem transportu dzieki trzem rzedom wygodnych siedzen i obszernym bagaznikiem co zupelnie wystarczylo dla 6 osob z bagazami i …malym “coolerem” na kanapki i piwo. Ustalilismy takze, ze codziennie inna para zajmie pierwsze siedzenia (kierowca i pasazer) aby uniknac zmeczenia (wzielismy pozwolenie na prowadzenie “wozu” przez wszystkich trzech panow) oraz dla zabicia potencjalnej nudy w czasie jazdy. I to byl strzal w 10-tke!  

 

 Photo-3-Nasze “dzielne” samochody na Yukon. Od lewej Dodge Pick-up Diesel (na 2 osoby) oraz GMC Yukon XL (na 6 osob) .

Photo-4 & 5 -W srodku GMC Yukon pierwszego dnia jazdy. Piotr i Joanna na “pierwszych” siedzeniach. Beata i Witek w drugim rzedzie.   Niewidoczni: Grazyna i Marek  - siedzacy w trzecim rzedzie.

Zauwazcie panoramiczne okno w dachu, ktore mielismy odsloniete w zasadzie caly czas, aby pasazerowie w drugim i trzecim rzedzie mogli obserwowac nie tylko niebo i chmury ale takze …gory. W dodatku wpadalo do srodka duzo wiecej dziennego swiatla i slonca.    

 Aby dojechac na Yukon musielismy zaplanowac min. 3 postoje na nocleg. Na mapce powyzej mozna odnalezc nasze kolejne miejsca postojowe lub noclegowe…

 

          Photo-6, YukoPole (piekni i mlodzi) na pierwszym postoju. Od lewej: Grazyna, Basia, Beata, Joanna, Krzysztof, Piotr i Witold. Nieobecny, to bedacy po drugiej stronie kamery (rowniez piekny i mlody), Marek.

   Photo-7 & 8, YukoPole w podgrupach. Zrobione gdzies po drodze gdzie stanelismy na lunch. Stoja od lewej: Basia, Joanna, Beata i Grazyna oraz Krzysztof, Piotr, Witold i Marek. Kamien, z powodu braku innych, ten sam.

1)      Dawson Creek…

…oddalony od Edmonton prawie 600 km byl naszym pierwszym miejscem noclegowym. Poza spora grupa hoteli dla ludzi podrozujacych na Alaske lub z Alaski nie znalezlismy w tym miasteczku nic ciekawego. Ale nastepnego dnia z rana, Beata i Witek, szukajac porannej kawy odkryli ciekawy monument w centrum miasteczka, ktory oznaczal poczatek historycznej drogi a mianowicie Mile “0” - Alaska Highway.

 

Photo-9, Dawson Creek, Mile “0” Alaska Highwaymonument w srodku miasteczka

 Odkrylismy przy okazji ciekawa historie tej znanej drogi na Alaske…Otoz po ataku Japonii na Pearl Harbor (Grudzien, 1941) rzad USA postanowil zbudowac pierwsza “prawdziwa” droge ladowa na Alaske aby moc szybko i sprawnie przewiezc wojsko i sprzet na wypadek…ataku Japonczykow na Alaske!.  Ze wzgl. na toczaca sie wojne plany przekuto w czyn w blyskawicznym tempie. W marcu 1942 zaczeto budowe tej drogi. Do Dawson Creek lacznie zjechalo ok. 10,000 US Army inzynierow, technikow i specjalistow drogowych oraz 16,000 robotnikow z US i  Kanady aby w ciagu…8 miesiecy wybudowac nowa droge z Dawson Creek do Delta Junction, Alaska o dlugosci 2,196 km (!).

 Obecnie, jest to zupelnie dobrej jakosci asfaltowa droga.  Wrecz zartowalismy ze na wielu odcinkach wyglada duzo lepiej niz nasza slynna QEII z Edm. do Calgary.   


Photo-10 &11, “Alaska Highway”…mapa drogi oraz sama droga widziana z samochodu.

 2)      Fort Nelson...

...to nasz drugi planowany nocleg byl w Fort Nelson, zalozony w 1805 roku przez Hudson Bay Co, jako punkt handlowy (“Trading Post”) z miejscowa ludnoscia. Po przyjezdzie zwiedzilismy miejscowe muzeum z ciekawymi eksponatami (czyt. starociami) …

Photo-12, Fort Nelson - Muzeum Regionalne 

Photo-13 & 14, Dziewczyny (od lewej Joanna, Basia, Grazyna i Beata) ostro trenuja Jezioro Labedzie w goracym stawku napotkanym po drodze do Watson Lake. Pan Czajkowski bylby, prawdopodobnie, dumny…ale nie jestem pewny.

 3)      Watson Lake…

to malutka osada “na koncu swiata” gdzie jedyna atrakcja okazal sie “Las … drogowskazow” (Sign Post Forest). Otoz bedac na wieczornym spacerze, miejscowa grupa mlodych i mocno podchmielonych ludzi zaproponowala nam, machajac rekami i krzyczac do nas z przeciwnej strony drogi, abysmy zwiedzili miejscowa kolekcje drogowskazow. I rzeczywiscie to miejsce robi wrazenie.  Po kilku minutach  ujrzelismy tysiace znakow drogowych przybitych do drewnianych slupow. Zwyczaj zawieszania tych drogowskazow zapoczatkowany zostal  w 1942 roku przez amerykanskiego zolnierza ktory bedac na tym odludziu bardzo tesknil za rodzinnym domem w US i przybil ktoregos dnia na slupie drogowskaz wskazujacy kierunek do jego rodzinnej miejscowosci w Stanach. Od tego czasu przyjela sie tradycja ze kazdy kto tu zawital przybil obok swoja tabliczke. Calosc zajmuje powierzchnie ok. 1 ha z gesto zgromadzonymi drogowskazami z calego swiata. Znalezlismy z latwoscia wiele znakow z Polski, Niemiec  i innych krajow. Basia i Krzysztof rowniez przybili tam swoj znak.

 

 Photo-15, Watson Lake. Pamiatkowa tablica informacyjna o amerykanskim zolnierzu ktory wymyslil  najwieksza miejscowa atrakcje turystyczna. 


Photo-16 & 17, Watson Lake, Las drogowskazow (Sign Post Forrest)

4)      Johnson’s Crossing…...mijalismy w drodze do Whitehorse i ze wzgledu na mocna ulewe zatrzymalismy sie tam na lunch.  Odkrylismy wkrotce ze to miejsce bylo glowna baza drugiego, po ‘Alaska Highway”, amerykanskiego projektu z czasow Ii wojny swiatowej, znanego pod nazwa “The Canol Project”. Projekt Canol (skrot od Canadian Oil), wymyslony i fundowany przez Ameryke mial zapewnic paliwo do transport armii amerykanskiej na wypadek konfliktu z Japonia na Alasce. Na projekt skladal sie 600 milowy  stalowy rurociag z Norman Wells, NWT do Whitehorse oraz nowa rafineria w Whitehorse. Oddany w 1943 roku byl w uzytku tylko przez rok i ze wzgl. na 4-krotnie wieksze koszty pozyskanego paliwa, w porownaniu z cenami rynkowymi, caly project okazal sie niewypalem i zostal zamkniety.

 Po opuszczeniu Johnson’s Crossing, Basia i Krzysztof opuscili nas i pojechali na poludnie, w strone Atlin i Iskut w B.C. gdzie spotkamy sie nimi pozniej, kiedy bedziemy wracac z Yukonu…

 

 Photo-18, Tablica Informacyjna na temat “Canol Project”

5)      Teslingdzie zatrzymalismy sie po drodze aby zwiedzic miejscowy “skansen”

Photo-19, Teslin, skansen indianski

 6)      Carcross…gdzie zwiedzilismy …prawdziwa, choc mala, pustynie. Znajduja sie tam wydmy piaskowe (pozostalosc po jeziorach utworzonych przez cofajacy sie lodowiec, 10,000 lat temu). Na naszej pieszej drodze w glab tej niebezpiecznej pustyni spotkalismy trzy atrakcyjne ale zdesperowane kobiety ktore machajac rekami dawaly nam znaki ze ktos potrzebuje  pomocy. Gdy podeszlismy blizej uslyszelismy cala historie. Otoz chodzilo o jednego samotnego mezczyzne ktory wycienczony, bez wody, stracil orientacje i blakal sie po pustyni przez pare dni. Ze wzgledu na to ze nie mielismy zbyt duzo czasu zostawilismy wode i kanapki dla potrzebujacego i szybko ruszylismy dalej.

Photo-20, Pustynia w Carcross i kobiety proszace o pomoc.   

Photo-21, Carcross, Piaszczyste wydmy i zmeczony wedrowiec.

 7)      Haines Junction…

Po krotkim postoju w Whitehorse, dotarlismy w koncu do naszej bazy docelowej!

Zostaniemy tu na trzy noce aby wreszce pojsc w gory. Bedzie to oczywiscie wschodnie zbocze ogromnych St.Elias Mountains!!!. Zalaczona ponizej mapa Yukonu przedstawia dokladnie gdzie dojechalismy. A dotarlismy jedynie do poludniowo-zachodniego “rogu” Yukonu. Sam Yukon ma  powierzchnie 482 tys. km2 (wiekszy od Polski) a mieszka tu zaledwie …ok. 40,000 dusz!

 Haines Junction to dobrze zorganizowana mala miejscowosc (z malymi hotelami, restauracjami, pubem, sklepem spozywczym a nawet malutkim lotniskiem) lezaca na na skrzyzowaniu Alaska Highway i Haines Road ktora jest dogodnym miejscem postojowym przed dalsza podroza na Alaske.

 

Photo-22, Mapa fizyczna Yukonu

 Nazwa terytorium, Yukon, pochodzi od nazwy ogromnej rzeki co w jezyku tubylcow znaczy  “Biale Wody”. Rzeka Yukon, z dlugoscia 3185 km jest druga najdluzsza rzeka w Kanadzie po rzece McKenzie lezacej w sasiednich NWT. Rzeka Yukon bierze poczatek w jeziorze Atlin (odwiedzimy to urocze miejsce pozniej) zasilanego z koleji przez pobliski lodowiec Llewellyn. Nastepnie rzeka Yukon przeplywa przez poludniowo-zachodnia czesc Yukonu (Whitehorse, Dawson City i inne) aby pozniej przeciac cala Alaske na zachod i wpasc do Morza Bearinga (zobacz mape ponizej).

 Z powodu braku utwardzonych drog, potezne wody Yukonu byly jedynym dobrym srodkiem transportu (w czasach goraczki zlota “Klondike”, 1896-1903) przewozonych materialow, sprzetu i ludzi.

 

               Photo-23, Potezna rzeka Yukon

 Nareszcie dotarlismy do naszego wlasciwego tematu, czyli …GORY !!!

 Celem naszej wyprawy jest bowiem Kluane National Park lezacy na wschodnim zboczu Gor St Elias, ktore razem z lezacymi na Alasce Gorami Wrangell tworza jeden wielki lancuch gorski, Alaska Range.

 

Photo-24, Mapa Gor Wrangell i  Gor St. Elias

 

Photo-25, Mapa lancucha gorskiego Alaska Range gdzie znajduja sie Gory Wrangell i St-Elias.

Spytacie zapewne jak wysokie sa szczyty gorskie na Yukonie (Alaska to zupelnie inny temat)…

Odpowiedz zaskoczy wielu.

Znany dla nas wszystkich, najwyzszy szczyt w Kanadyjskich Gorach Skalistych, Mt Robson, 3959 m npm jest dopiero 21-szy na liscie najwyzszych szczytow w Kanadzie co przedstawia ponizsza Tabela…

 

 Photo-26, Najwyzsze szczyty w Kanadzie. No. 1 to oczywiscie Mt Logan, 5956 m npm, a najwyzszy w kanadyjskich Rockies, Mt Robson (“tylko” 3959 m) jest dopiero jest na 21szym miejscu. Prawie wszystkie szczyty, wyzsze od Mt Robson sa w lancuchu gorskim St-Elias na Yukonie!!!

 A teraz wracamy do Kluane Nation Park gdzie wreszcie pojdziemy w wymarzone gory…

 


 Photo-27, Kluane National Park

 Zaznaczone piesze szlaki gorskie, znajdujace sie na ponizszej mapie Kluane Park sa bardzo zroznicowane, od 1 km do …110 km z wymaganym czasem od 1 godz. do 10 dni!. Ze wzgl. na to ze mielismy tylko dwa cale dni na chodzenie po gorach, wybralismy tylko dwa szlaki …

 

Photo-28, Mapa turystyczna Kluane National Park z mozliwymi szlakami dla turystow pieszych z dlugoscia od 1 km do …110 km.

Pierwszego dnia wyruszylismy pelna szostka na Sheep Creek Trail nad pieknym Kluane Lake… 

Photo-29, Sheep Creek Trail czyli nasza wybrana trasa dla wszystkich

Kiedy zblizalismy sie do naszej pierwszej trasy, nareszcie ujrzelismy gory. Niestety nie byly to niebotyczne szczyty, wyzsze od Mt Robson, ale niewysokie pasmo gorskie u podnoza prawdziwych szczytow ktore znajduja sie kilkadziesiat kilometrow na zachod i mozna tam dotrzec albo wedrujac kilkanascie dni (!) pieszo albo zamowionym hekopterem…

 

Photo-30, Pierwsze widoki na gory Yukonu

Nasz Sheep Creek Trail mial takie namiary: razem 10 km dlugosci, sczyt na wys. 1,281 m npm i przewyzszenie 430 m.

Photo-31, Grazyna, Witek, Joanna i Piotr pokonuja poczatkowy odcinek szlaku

 Po przeczytaniu, w Edmonton, wielu artykulow na temat komarow na Yukonie (jak “ptaki”) oraz konskich much (ktore kasajac zjadaja 1 mm2 skory czlowieka)  wlozylismy bardzo twarzowe moskitiery i wygladajac jak grupa… pszczelarzy zwawo parlismy do gory.  


Photo-32, Gdzies na Sheep Creek Trail…Od lewej Piotr, Beata, Witek, Joanna i Grazyna

 Beata, Joanna i Grazyna, gdy zwietrzyly sesje zdjeciowa, nagle przestaly bac sie owadow i zdjely siatki z glowy.

Photo-33, Marek i Grazyna na tle pieknej panoramy gorskiej widzianej ze szlaku (fotograf tez potrzebuje sie zaprezentowac 😊)


Photo-34, Nasze panie na trasie, “dumne, zwarte i gotowe”. Od lewej Grazyna z trabka i pieprzem na niedzwiedzie oraz Joanna i Beata.  

 Po kilku godzinach uciazliwego marszu dotarlismy wszyscy do celu naszej wspinaczki. Nastepne dwa zdjecia przedstawiaja panoramy widokowe jakie ujrzelismy. Byly to bezkresne, nie zdeptane ludzka stopa zielone wzgorza. Nie napotkalismy natomiast prawie rzadnych zwierzat czy ptakow. Mowiac szczerze to bylismy zdziwieni ze te dzikie gory wygladaja …puste. Pozniej dowiedzielismy sie ze ze wzgledu na suche i gorace lato tego roku, zwierzyna lesna przebywala  w lasach unikajac slonca.  Mysle ze z tego samego powodu nie bylo rowniez zbyt wiele komarow ani much konskich. Jedynie Grazyna zostala dotkliwie ugryziona przez muche ale zdarzylo sie to pare dni pozniej…

 

Photo-35,  Ostatni odcinek szlaku. Potem juz tylko przepastna przepasc.

Photo-36,  Panorama gorska na koncu naszej wedrowki pokazuje gory nie-skaliste (raczej polodowcowe  moreny denne i czolowe) .

W drodze powrotnej wiekszosc z nas “wyleczyla sie” z siatek na owady kiedy spotkalismy mlode malzenstwo idace w gore z malym dzieckiem, gdzie cala trojka miala tylko koszulki z krotkim rekawem, krotkie spodnie i …odsloniete glowy!. Spotkalismy takze inna grupe podobnie ubranych mlodych ludzi gdzie jeden z nich, w tym niebezpiecznym kraju, szedl …boso. Niestety w naszym przypadku, nasz strach mial chyba za duze oczy…

Lato bylo bardzo gorace i suche na Yukonie a wiec nie bylo tez wielkich chmur owadzich, na szczescie.  

 Nastepnego dnia wybralismy sie w trojke (Piotr, Witek i Marek) na szlak “wlasciwy” lub raczej, jak powiedziala mi szefowa naszego hotelu, na “kultowy” szlak w tym rejonie, pod nazwa King’s Throne Trail  

Cala trasa miala co prawda tylko 8 km dlugosci, od startu do szczytu, ale szczyt byl na wysokosci 1,990 m npm przy roznicy poziomow…1,243 m (co zostalo zarejestrowane przez moja “Gaia GPS”).

 Dlatego tez ten szlak zalicza sie do “trudnych”.

Photo-37, King’s Throne Trail, czyli wymagajaca trasa dla “poniektorych” 

 


Photo-38, Widok na Jezioro Kathleen z naszej trasy.


Photo-39, Po kilku godzinach marszu dotarlismy do duzego “plateau” ktore  bylo “siedzeniem tronu”. Siedzenie to, z pieknym widokiem na jezioro, jest otoczone, z trzech pozostalych stron, stromymi pietrzacymi sie w gore skalami formujacymi “oparcie tronu krolewskiego” ktore w tym dniu byly pokryte mgla. I z tego miejsca , jak sie wkrotce okazalo,  zaczely sie “schody”. 


Photo-40 & 41, Strome skaliste podejscie pierwszej czesci “oparcia” tronu oraz spotkane piekno…

Photo-42, Witek i Piotr wspinaja sie po stromym “oparciu tronu”. Na dalszym planie widac, szybko oddalajace sie od nas Jezioro.

 

Photo-43, Piotr, Witek i Marek, po pokonaniu najtrudniejszej czesci, stromego skalistego zbocza formujacego oparcie “King’s Throne”.

  Teraz pozostal nam ostatni, stosunkowo latwy, odcinek trasy, widoczny na mapce szlaku w ksztalcie “sierpa”.Wkrotce jednak, Witek zauwazyl ze wspinajac sie po stromym skalistym zboczu, dorobil sie dotkliwego  odcisku na piecie i z powodu namolnego bolu planowal zakonczyc przygode z “King’s Throne”. Ale zapobiegliwy i przygotowany Piotr, ktory sam uzywa podobne opatrunki, “zoperowal bolaca piete Witka za pomoca paru plastrow i uniwersalnej w Kanadzie tasmy samoprzylepnej ( sluzacej do uszczelnienia przewodow grzewczych)  zwanej popularnie “duct tape” (Polak, czasem,  potrafi…). I wkrotce moglismy wszyscy kontynuowac nasza wspinaczke na szczyt.

Po kolejnej godzinie, dotarlismy do upragnionego szczytu!!! Teraz zrozumielismy dlaczego ten szlak jest tak popularny. Widoki ze szczytu zapieraly dech w naszych zmeczonych piersiach. Zreszta ocencie sami na kilku nastepnych zdjeciach…

 

 King’s Photo-44, Tres Amigos na szczycie Throne (od lewej Piotr, Marek i Witek)

Photo-45, Panorama ze szczytu King’s Throne…W glebi widoczne piekne gory Yukonu.


Photo-46 & 47. Rowniez widziane ze szczytu King’s Throne Trail.

Photo-48. Tres Amigos w drodze powrotnej…Piotr i Witold u gory, Marek na dole.

 Nastepnego dnia po poludniu mielismy zaplanowany wyjazd do Whitehorse…

Wykorzystujac jednak wolny poranek postanowilismy …poleciec wokol Mt. Logan!

Wkrotce, a mowiac precyzyjnie, $500 pozniej, siedzielismy juz w malutkim, starym, glosnym samolociku i kolowalismy na pasie startowym malego lotniska w Haines Junction. 

Photo-49, Od lewej, Piotr, Witek i Marek na chwile przed lotem. Na drugim planie “nasz” wspanialy jednosmiglowiec, SkyHawk-II” (z pilotem) gotowy do lotu.

 I to byla niesamowita przygoda. Sam lot w strone Mt. Logan trwal rowna godzine. A mapka ponizej obrazuje pokonana przestrzen…Pod nami podziwialismy nie konczace sie szczyty gorskie czesto pokryte …prawie 1 km warstwa sniegu (wg zeznan pilota) oraz ogromne lodowce.

 


Photo-50, Trasa naszego lotu wokol Mt. Logan. Dotarlismy do Mt Logan po godzinie lotu i znajdowalismy sie na wysokosci 3700 m npm, pokonujac trase z mala predkoscia ok. 200 km/h (wg mojej GaiaGPS)

 

Photo-51. W kilku miejscach niemalze dotykalismy skaly!!!


Photo-52, Cale pasma gorskie byly niemal w calosci pokryte sniegiem (glebokosci do 1 km). Widoczne na zdjeciu sa jedynie szczyty tych ogromnych gor.   

 

Photo-53. Po pol godzinie lotu ukazaly sie wreszcie bardziej odsloniete gory i …ogromne  lodowce.

 

Photo-54 &55, Te widoki zapieraja dech w piersiach! Jest to ogromny lodowiec Kaskawulsh

Jest to z pewnoscia unikalne miejsce w swiecie (pewnie poza Alaska) gdzie mozemy zobaczyc takich rozmiarow lodowce.

 Lodowiec Kaskawulsh  sklada sie w zasadzie z trzech  osobnych lodowcow, ktore laczac sie razem tworza lodowa “autostrade” ktora jest … 70 km dluga, do 5 km szeroka i  posiada srednio 500 m warstwe lodu. Generalnie, lodowiec jest “budowany” przez padajacy snieg, ktory pozniej sprasowany w warstwy ktore spadly w danym roku, zamienia sie stopniowo w lod. I taki potezny lodowiec, posiadajac ogromna mase, jest w ciaglym ruchu (jakby …“plynal”).

 Ten przepiekne odnogi lodowca wygladaja na zdjeciach jak potezne “biale, spienione rzeki” lub “autostrady”. 

Photo-56, “Potrojny” Lodowiec Kaskawulsh

 I nagle…jest. Ukazala sie nam z daleka Mt. Logan. Jest to raczej ogromny masyw gorski niz sama gora. Obwod u podstawy tej ogromnej gory jest uznawany jako najwiekszy na swiecie. Aby ja “obleciec” od polnocy I zachodu minelo chyba 20 minut. W pewnym momencie niemalze “dotknelismy jej zbocza.

 Zdjecia nasze nie sa najlepszej jakosci ze wzgledu na to ze pomiedzy kamera i gora byla, niestety, szyba samolotu. Pan pilot pozwolil nam …otworzyc male okno w tym malutkim “kukuruzniku” (mala predkosc do 200 km/h) ale po ulamku sekundy, kiedy dopadl nas bardzo mrozny i porywisty “wiatr” natychmiast zamknelismy je.  

Mt Logan zostala zdobyta w 1925 roku a dla grupy 7 smialkow (pod dowodztwem A.H. MacCarthy) ktorzy przeszli ostatnie 200 km pieszo (od strony Pacyfiku jadac najpierw pociagiem) zajelo …65 dni aby dojsc do gory, zdobyc ja i szczesliwie wrocic.

 Jako ciekawostke warto dodac ze w 2000 roku, po smierci premiera Kanady, Pierre Trudeau, Jean Chretien mocno agitowal aby zmienic nazwe szczytu na Mt Trudeau ale opozycja do pomyslu J. Chretien byla zbyt silna aby nazwa gory ulegla zmianie.

 Photo-57 & 58. “Mighty” Mt Logan widziana z daleka i z bliska.



Photo-59. Zbocze Mt Logan w odleglosci kilunastu metrow od samolotu.

8)      Whitehorsegdzie dojechalismy tego samego dnia.



Photo-60 & & 61. Yukopole postanowili “oblac” przyjazd do stolicy Yukonu. Od lewej: Beata, Grazyna i Joanna. A na drugim zdjeciu powyzej: Piotr, Marek i Witek.

Photo-62, Oryginalna architektura nowego Muzeum w Whitehorse “wiszacego” nad historycznym domkiem poczty.

 Bedac w stolicy Yukonu, nie moglismy nie odwiedzic miejscowego muzeum i chociaz pobieznie zaznajomic sie z historia goraczki zlota. Otoz, najwazniejsze fakty wygladaly tak…

 W 1896 roku trzech mezczyzn (w tym dwoch z miejscowego szczepu) odkrylo piersze zloto w Rabbit Creek (nazwany pozniej Bonanza Creek, maly doplyw rzeki Yukon) i w ciagu kilku najblizszych lat ok. 100, 000 ludzi (glownie mezczyzn)  przybylo w dorzecze Yukonu szukac szczescia. Jednym z glownych miejsc startowych do tak dlugiej podrozy, bylo nasze Edmonton.  Ponizsza mapka podaje reszte szczegolow. Wielu z tych romantycznych smialkow pokonalo do  4000 km …czesto pieszo (po blotnistych drogach, lasach i gorach)  i wydalo kilka tys $ aby wrocic po roku z niczym. Oczywiscie, jak to bywa na loterii, byla takze bardzo mala grupka szczesliwcow ktorzy dorobili sie fortuny.

  

Photo-63, Mapa tras do pokonania przez poszukiwaczy zlota.


Photo-64  “Prospectors”, czyli poszukiwacze zlota, na swojej “wycieczce” w gorach, czyli w drodze do planowanego celu ktorym bylo dorzecze rzeki Yukon.  

 Prospectors” musieli najpierw znalezc wolne miejsce nad, potencjalnie zlotonosnym,  strumykiem. Nastepnie zaznaczyc palikami dzialke dlugosci ok. 150 ft. Potem zarejestrowac w miejscowym urzedzie swoja dzialke, oplacic i dostac licencje. Teraz pozostalo im “tylko” zgromadzic potrzebny sprzet, zatrudnic robotnikow  i…zaczac kopac, przesiewac i plukac okoliczne blota aby znalezc wymarzone zloto.  

 

Photo-65, Nasi dzielni marzyciele “zlapani” przez nieznanego fotografa na pracy…Czy jest ktos chetny? Mozna ciagle szukac zlota na Yukonie!.

 Zdjecie ponizej ( zrobione w muzeum) przedstawia schematyczny plan dzialek zlotonosnych wytyczonych przy malych rzeczkach I strumykach lezacych w dorzeczu Yukonu-rzeki matki. Zaznaczone czerwona linia to  Bonanza Creek, miejsce gdzie znaleziono pierwsze zloto, o czym pisalem powyzej, oraz rzeka Klondike, ktora wpada do rzeki Yukon. I w tym wlasnie miejscu (Klondike/Yukon) postawiono napredce miasteczko Dawson City, centrum kanadyjskiego “Gold Rush”. Rowniez, jak latwo sie domyslic, od nazwy tej rzeki pochodzi slynna nazwa “Klondike Gold Rush”.

Miasto Edmonton powinno pozostac przy historycznej nazwie “Klondike Days” zamiast wymyslac inne bezsensowne nazwy dla letniego festiwalu typu K-Days czy Capital-One.  Zamierzam walczyc o ta nazwe!

 Wracajac do schematycznej mapki zlotonosnych dzialek (zobacz ponizej). Kazda dzialka ma swoj numer ktory mozna znalezc w zalaczonej Tabeli z nazwiskiem poszukiwacza zlota I iloscia znalezionego kruszcu.  

Jak obrazuje zalaczona Lista, bardzo wielu znalazlo niewiele. Ale np. Pan Fuestner M., ktory przyjechal najprawdopodobniej ze swoimi pracownikami, wykupil az cztery dzialki (#189, 190, 191 & 194), I “wyplukal” lacznie 283.48 g zlota (86%). Nie wiemy jednak ile czasu pan F. “stracil” na znalezienie tego skarbu.

 A wiec ile nasz “bohater” zarobil? Prawdopodobnie wyplacono mu ...$174.06 (!)

Oto krotka analiza: 283.48 g zlota = 10.12 uncji. Za uncje czystego zlota placono w tym czasie $20.

Wyliczenie...10.12 uncji x $20 x 0.86=174.06 co bylo rownowartoscia 3-miesiecznego  zarobku dobrze oplacanego pracownika wykwalifikowanego w USA, w tym czasie, $13/tydzien. Biorac pod uwage stracony czas oraz koszty (hotel, wyzywienie, oplaty, sprzet i najeci pracownicy) 14-tygodniowy zarobek robotnika w fabryce nie wyglada za bardzo atrakcyjnie.

 Podsumowujac mozna zaryzykowac stwierdzenie ze “Klondike-Gold Rush” okazal sie kolejna loteria gdzie tylko nieliczni dorobili sie fortuny a ogromna reszta odwaznych poszukiwaczy wrocila do domu w dlugach.

A kto zarobil najwiecej? A wiec niejaki  Alex McDonald zostal nazwany …”Krolem Klondiku” gdyz nabywajac tanio prawie caly Eldorado Creek, i wynajmujac podzielone dzialki dla indywidualnych poszukiwaczy zlota, zgromadzil ogromna fortune siegajaca min. $7 mln (niektore zrodla podaja ta liczbe prawie 4 razy wieksza). 

co pan McDonald zrobil z ta ogromna suma pieniedzy? A wiec, myslac ze bedzie mial ciagly przyplyw kapitalu,   “rozdawal” swoja fortune “na lewo I prawo”. Np. Odbudowal spalony kosciol, ufundowal nowy szpital oraz popieral finansowo rozne programy charytatywne z …Watykanu, za co owczesny Papiez pasowal go na Rycerza (Order of St. Gregory). Zdazyl takze ozenic sie z piekna pania z Londynu (UK). Bedac tak zajety rozdawaniem swoich milionow nie zauwazyl ze “Gold Rush” sie nagle skonczyl. W roku 1909, nie wiedzac ze jest juz w dlugach, powrocil na tereny Klondike aby dorobic kolejne miliony. Zamieszkal samotnie w szalasie gdzie wkrotce zmarl na atak serca.  Mam nadzieje ze inni wielcy wygrani na Klondiku lepiej skonczyli…



 Photo-66, Schematyczna Mapa dzialek zlotonosnych w dorzeczu rzeki Yukon


Photo-67, Lista dzialek z nazwiskiem poszukiwacza oraz iloscia znalezionego zlota.


Photo-68, Widok na Centrum Whitehorse z piekna promenada spacerowa oraz ogromna rzeka Yukon. Sama rzeka wygladala na bardzo gleboka, niosaca szybkim strumieniem ogromna ilosc wody. Wszedzie byly znaki ostrzegawcze aby nie zblizac sie do nurtu tej groznej rzeki.


Photo-69, Whitehorse, Statek-Muzeum. Oryginalny, drewniany statek kursujacy po rzece Yukon, glownie miedzy Whitehorse i Dawson City (podczas Goraczki Zlota).

 


Photo-70, Bardzo popularny Miles Canyon polozony blisko Whitehorse jest stala atrakcja dla turystow I miejscem na odpoczynek dla mieszkancow stolicy Yukonu.

  

Photo-71, A oto mocno zmodyfikowana stojaca “Pozycja Lotosu” zaprezentowana przez autora reportazu w zimnych wodach Yukonu.  (Ostrzezenie - Nie probuj tego w domu, to jest dla zawodowcow!)

 9)      Atlin…

 



Photo-72 & 73. Piekne pocztowki z malutkiego Atlin, gdzie zajechalismy po drodze, po opuszczeniu Whitehorse. Od lewej Grazyna, Joanna, Piotr, Marek, Witold i Beata.

Ku naszej uciesze i zdziwieniu spotkalismy tutaj bardzo sympatycznego Polaka ktory osiadl w tej miescinie i, zyjac w bardzo skromnych warunkach, zawodowo …poszukuje zloto!

Istniejacy w pobliskich gorach, lodowiec  zasila miejscowe jezioro ktore z koleji daje poczatek poteznej rzece Yukon (o czym pisalem wczesniej)…

  10)      Jade City


Photo-74 & 75. Nie moglismy nie zajechac do znanego Jade City gdzie moglismy nabyc slynne “kamyki”



Photo-76, Po pracowitym dniu zjedlismy lunch w najbardziej popularnej miejscowej Restauracji.


Photo-77, Na pozegnanie, kierowniczka tej znanej restauracji ostrzegla nas przed grasujacymi w okolicy wilkami oraz rozdala nam zrobiona wlasnorecznie przez siebie broszurke informacyjna. Mozna bylo zauwazyc madrosc zyciowa miejscowej ludnosci. 

11)Iskut, B.C....

Photo-78, Po kilku godzinach jazdy dotarlismy do Iskut, gdzie Basia i Krzysztof czekali na nas z pysznym obiadem. Od lewej najbardziej wyglodzona Grazyna, potem Beata a na koncu zupelnie nie glodna Joanna

Photo-79, Nastepnie Krzysztof (z lewej) i Witold spuscili ponton do pobliskiego jeziora aby zlowic swieza rybe…I rzeczywiscie zlowili jedna...No coz, byli  podenerwowani, majac malo czasu przed zmierzchem. Jeden chcial plynac w lewo a drugi w prawo a  wspomniana ryba “dala sie zlapac” na ich umowione niezdecydowanie a upieczona pozniej na BBQ byla bardzo smaczna!. 

 

Photo-80, Nareszcie spotkalismy po drodze, w czasie deszczu,…”pasace sie” w rowie niedzwiedzie.

Photo-81, Byla to mama Grizly (w srodku) z dwoma “teenagerami” 


Photo-82, W drodze do miejscowosci Stewart (B.C. na granicy z Alaska)  natknelismy sie na spory jezor lodowca…

12)      Stewart…zajechalismy do tej interesujacej miejscowosci lezacej na granicy z Alaska.  


Photo-83, Stewart, na koncu swiata, uspione w czasie i przestrzeni…Populacja obecnie…484 dusze. Ale bylo inaczej …Tuz przed I wojna swiatowa mieszkalo tu ok. 10,000 ludzi gdyz w okolicach Stewart i Hyder (blizniaczego miasta w pobliskiej Alasce, gdzie nie moglismy pojechac) byly tetniace zyciem kopalnie rud metali z ktorych odzyskiwano zloto, srebro i miedz.  


Photo-84 & 85, Stewart, kladka piesza prowadzaca do malego portu nad  waska ciesnina ktora prowadzi wprost do Pacyfiku (popatrz na mape ponizej)



Photo-86 & 87. Stewart…Grazyna i Basia uprosily jedynego Mounty na sluzbie aby zrobic pamiatkowe zdjecie. Ale on wygladal jakis dretwy I malo rozmowny…Na drugim zdj. (u gory) Marek i Grazyna na drewnianym mostku…


Photo-88, Ciagle Stewart…Wspolny lunch pod dachem. Lalo bowiem caly dzien gdyz trafilismy na jeden z 18-tu dni w miesiacu kiedy tu cos pada (deszcz lub snieg)…Od lewej: Krzysztof, Witek, Beata, Joanna, Grazyna, Piotr I Basia.

 


Photo-89, Muzeum w Stewart, 100-Letnia Historia Kopalnictwa.

13)      New Hazelton…

gdzie przenocowalismy w Robbers Roost Motel. Poza fajna nazwa motelu, nic ciekawego tam nie bylo. Jesli tu zawitasz to…koniecznie wstan rano i szybko jedz dalej nie ogladajac sie za siebie…


Photo-90, Po drodze, zaloga zbierala, w pocie czola,  jagode “Saskatoon”z drzewa…


Photo-91, Siesta na postoju. Podczas dalszej jazdy, zauwazylismy rozlegle jezioro i plaze. Postanowilismy wiec zrobic sobie przerwe na lunch. A po wspolnie spozytym posilku zarzadzilismy krotka przerwe na odpoczynek.  Jak widac na obrazku Krzysztof, zmeczony zbieraniem jagody, urzadzil sobie krotka drzemke jak mogl najblizej stolu. Bezwzgledna odleglosc miedzy Krzysztofem a blatem stolu byla bardzo blisko magicznej liczbie “0”.

 

 14)      McBride…nasz ostatni nocny postoj…

 


Photo-92, W barze w McBride, swietowalismy …35-ta rocznice urodzin Grazyny przy kieliszku Prosecco ale bez torta, gdyz zaloga baru, mimo moich usilnych prosb, nie mogla go znalezc pomiedzy sterta hamburgerow  a beczkami z piwem…niestety.

Bylo to ostatnie grupowe zdjecie Yukopoli z jakze udanego wypadu na Yukon. Od lewej: Witold, Beata, Grazyna, Marek, Joanna, Basia, Krzysztof i Piotr.

 Po opuszczeniu McBride, dotarlismy do Jasper skad po kilkugodzinnym postoju pojechalismy do Edm…

 Podsumowujac nasza wycieczke moge stanowczo stwierdzic ze:

                            NIE WARTO NIE POJECHAC NA YUKON!!!

 Albo, jak ktos nie cierpi podwojnej negacji w jednym zdaniu, moge powiedziec ze:  

                        WARTO POJECHAC NA YUKON!!!

 

Lacze wyrazy,

Marek K. z miasta E…

2021-11-22


4 komentarze:

  1. Super reportaż, Marek! Przeczytałem z "zapartym tchem" i "trzęsącymi się uszami!" Congrats za świetną wyprawę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki za wspanialy reportaz, Marek. Bardzo interesujaca historia goraczki zlota w Klondike!

    OdpowiedzUsuń